sobota, 7 grudnia 2013

Samotny . I

-Jesteś potworem, nic od mnie nie dostaniesz! – krzyki prezesa roznosiły się po całej firmie, on sam ignorował obecność współpracowników w pomieszczeniu obok.
-Masz obowiązek mnie utrzymywać stary draniu – młody chłopak warczał, nie miał szacunku do swojego ojca.
-Ty przeklęty gówniarzu – mężczyzna podszedł do syna kipiąc ze złości i zamachnął się na niego, chłopak sprawnie zatrzymał cios mężczyzny co wywołało u niego kolejną fale złości. – Wynoś się!
-Czekam na pieniądze – ton głosu z jakim wypowiedział te słowa rudowłosy chłopak był tak ostry i chłodny że mężczyzna przełknął ślinę, przeklinając się w myślach za stworzenie potwora. Chłopak szybkim krokiem opuścił budynek mijając klientów i pracowników ojca, którzy przyglądali mu się w osłupieniu. Miał to gdzieś, gardził nim.

-Gaara! – zatrzymał się słysząc głos starszego brata. Spojrzał na niego z pogardą i bez słowa odszedł dalej, już dawno został sam. Ojciec, który go nienawidził, i wyrzucił z domu i rodzeństwo, które nawet nie próbowało mu pomóc, zdecydowanie nie zasługiwało na miano rodziny.


Dopiero przed firmą odetchnął z ulgą, nienawidził tych spotkań. Mimo że nie pokazywał tego słowa ojca go bolały, mimo że tyle raz je słyszał nie potrafił się na nie uodpornić. Chował się za maską bezwzględnego dupka.


-Czas na piwo – chłopak mruknął sam do siebie, nie miał nikogo komu mógł by się wygadać, kogoś kto by go pocieszył, wsparł. Przywykł do tego że musi sam sobie radzić. Wsiadł na swoją ukochaną czarną bestie i w krótkim czasie znalazł się przed swoją ulubioną knajpą.
-Shukaku, to co zwykle? – gdy tylko wszedł do środka, przywitał go kelner.
-Tak – uciął krótko, miał zamiar zatopić dzisiejszy dzień w napojach wysoko procentowych. – Zostawię motor na noc – dodał po chwili, nie był na tyle głupi żeby jeździć po pijaku, chociaż gdyby się rozwalił na jakimś drzewie albo słupie skończyłyby się jego problemy. Z  ponurych rozmyślań wyrwał go Haku, młody kelner, stawiając kufel schłodzonego piwa przed nim.


Rudowłosy nie miał pojęcia że właśnie w tym momencie jego ojciec jest wypytywany właśnie o niego.
-Kim był ten chłopak? – spytał nieskrępowany sytuacją Itachi, ojciec , z którym przyszedł by podpisać kontrakt z firmą Suna Gruop spojrzał na niego pouczająco, ale brunet nic sobie z tego nie zrobił.
-Nikt ważny – starszy mężczyzna odpowiedział wymijająco, nie chcąc drążyć niewygodnego tematu, Fugaku , ojciec bruneta, był przekonany że właściciel Suny miał dwoje dzieci, zresztą jak każdy znajomy.
-Gdyby tak było nie wywołał by u Pana tak silnych emocji – młody Uchiha mówił spokojnie, i uśmiechał się delikatnie. Rudy osobnik , który jakiś czas temu opuścił budynek, przykuł jego uwagę i nie zamierzał tego o tak zostawić.
-Itachi! – Fukagu upomniał syna, mierząc go groźnym spojrzeniem.
-Poczekam na zewnątrz – uśmiechnął się niewinnie i opuścił gabinet, wcale nie miał zamiaru czekać bezczynnie. Zapukał do gabinetu obok, Kankuro był jego dobrym znajomym i to jego zamierzał wypytać o tajemniczego chłopaka.


/Itachi/


-Itachi? – szatyn spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
-Kim był ten chłopak, z czerwonymi włosami? – zapytałem bez ogródek, siadając naprzeciw chłopaka. Przeczesał ręką włosy, jak zawsze gdy się denerwował.
-To Gaara – mruknął niepewnie, przyglądałem mu się z uwagą.
-Jaki Gaara?
-Sabaku no Gaara – zamarłem słysząc słowa szatyna, przed parę minut byłem w szoku. –Tak, to mój młodszy brat.
-Jak? – ciągle mu nie dowierzałem, no bo jak można ukrywać własnego brata, znamy się od studiów i cały czas mówił że ma TYLKO siostrę.
- Ojciec go nienawidzi, odciął go od nas
-I Ty z tym nic nie zrobiłeś?! –  przerwałem mu starając się zachować spokój, ale jak gdy starszy brat odwraca się i zostawia młodszego na pastwę losu.
-To nie takie proste – Kankuro uniósł ręce w geście obronnym, ale wydawał się być obojętny.
-Masz z nim jakiś kontakt?

-Nie – uciął krótko i spojrzał na mnie ostro dając do zrozumienia że zakończył temat, prychnąłem pod nosem i wyszedłem z gabinetu, ja zawsze pomagałem młodszemu bratu, byłem podporą więc nie mogłem zrozumieć szatyna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz